W ubiegłą sobotę (18.04.2015) wraz z uczniami, rodzicami i gronem pedagogicznym niechorskiej szkoły wybraliśmy się w Karpaty, dokładniej rzecz ujmując celem naszej wyprawy była Cedynia i okolice.

Pewnie otwieracie teraz oczy z niedowierzaniem, jak nikła jest moja znajomość geografii. Otóż hasło „podróże kształcą” znane jest nam nie od wczoraj – również podróż do Cedyni dostarczyła wiedzy nie tylko w zakresie historycznym, ale także geograficznym.

To miasto leży wśród wzgórz morenowych – Wzgórza Krzymowskie – zwanych potocznie Karpatami Cedyńskimi. Lodowiec nadał im kształt układający się w malownicze, różnorodne krajobrazy, których widok umilał nam podróż autokarem.

Po dotarciu na miejsce wrażeń również nie brakowało. W Muzeum Regionalnym dowiedzieliśmy się, że po Cedyni uwielbiały niegdyś spacerować… mamuty! Od wycieczek w te strony nie stronili też Wikingowie (szkielet jednego z nich znajduje się w niemałych zbiorach kameralnego muzeum). Kolejnym punktem naszej eskapady była wieża widokowa- wysoka na skromne 14 metrów, jednak jej lokalizacja na wzgórzu pozwala sięgać zwiedzającym wzrokiem znacznie dalej, niż mogłoby się wydawać.

Punktem kulminacyjnym naszej wyprawy był festyn z okazji 70-lecia forsowania Odry. Przed dotarciem na miejsce nie mogliśmy ominąć Cmentarza Żołnierzy I Armii Krajowej, którzy zginęli w tych okolicach wiosną 1945 roku. Aura tej nekropolii nie pozostawia złudzeń, jest to miejsce hołdu dla młodych, dzielnych ludzi, którzy bez wahania bronili naszego kraju poświęcając dla niego życie.

W drodze na festyn zahaczyliśmy  jeszcze o Muzeum Wojsk Inżynieryjnych I Armii Wojska Polskiego w Gozdowicach, gdzie znajdują się pamiątki z czasów II wojny światowej. Mogliśmy tam podziwiać oryginale łodzie, amfibie i pontony. Te ostatnie uświetniły również główny element festynu – przeprawę pontonową przez Odrę, która wyglądała naprawdę spektakularnie.

Rozczarowanie było tylko jedno, nie załapaliśmy się na wojskowy poczęstunek w postaci grochówki. Świadczy to jedynie o popularności wojskowego przysmaku i ilości osób, które tego dnia odwiedzały gozdowicki festyn. Mamy nadzieję, że jeszcze nieraz nadarzy się okazja na degustację różnorodnych kulinariów podczas kolejnych wycieczek, na które mamy ogromny apetyt.

Lidia Słoniewska
Gminny Ośrodek Kultury w Rewalu